Słowo na dziś: „stuff.”

Nieprzetłumaczalne, jak zwykle 🙂 Od szekspirowskiego „we are such stuff that dreams are made on”, do współczesnego znaczenia: rzeczy, bajery, graty.

Na szczęście daje się „stuff” nieźle wyjaśnić: polecam. 20 minut przystępnego słuchania, a klapki z oczu spadają po jakimś czasie…

17 stycznia, 2009 at 12:02 am Dodaj komentarz

Zimowa rozgrzewka

Kiedyś (na przykład w epoce czołgów na ulicach) musiało być trudniej zimą. Więc po takich piosenkach ulga i pokrzepienie musiało być o tyle większe…

Piosenka Magdy Umer. Wykonanie: Wojciech Młynarski. Tłumaczenie na angielski: zziębnięty WK. Enjoy.

Everybody runs like crazy
Mays and Marches zooming by, and
in the past that’s getting hazy
lie the chances we’re not trying
‚There’s so much that you are missing’
tells us someone very clever
Time goes by and we just listen –
someone sure is right – hovewer –

Inside we’re still quite green, we’re still alive and well,
A morning still may come when we get our tale to tell
There’s still some green inside us that’s waiting for the rain
There’s lots of winter rubbish to feed the springing flame
Inside we’re still quite green, it shows in eyes a little
Those who would spit and jeer will bow down and wipe the spittle
We may have some serious trouble, but the worst it ever got –
Clearly not
surely not

Being blue is no big deal
There are others down the slope
The important thing I feel
Is to keep on testing hope
In these tests we should be sitting
words are just the easiest part
Write it down and keep repeating
Till we learn it all – by heart –

Inside we’re still quite green, we’re still alive and well,
We still may see our dreams come out of winter’s shell
Let’s just be calm and patient, let’s not get too upset
We’re in it for the long run so let’s play with what we get
Inside we’re still quite green, the grey must have its reason
So let them laugh for now and let’s see who the last laugh is on
We may go down many roads but on the way to Devil’s Pot –
Clearly not
surely not

Inside we’re still quite green, we’re pretty much fanatic,
There’s work on mending wings up in everybody’s attic
There’s many an Icarus with thoughts in battered head:
„Get lost with falls and winters, give me one good gale instead!”
Inside we’re still quite green, outside we may be bleeding
The life is unrehearsed and we’re not quite sure who’s leading
We may play a role or two, but playing Hamlet or Godot –
Clearly not
surely not

13 stycznia, 2009 at 11:17 pm 4 Komentarze

Krótkie pytanie o motywację

Różnie można o motywacji mówić. Można i tak:

– Czy uczysz się bardziej dlatego, że pragniesz sukcesu – czy bardziej dlatego, że boisz się porażki?

Odpowiedź może nie zmienić niczego od razu – ale uświadomi ci bardzo, bardzo wiele.

13 stycznia, 2009 at 12:20 pm Dodaj komentarz

Za późno?

XKCD przypomina mi dzisiaj o jednym (oprócz tego, że o Calvinie i Hobbesie): jest taki wiek, w którym ludziom wydaje się, że już za późno na naukę języków.

Moim zadaniem jest wtedy uświadomić im, że mają rację: wydaje im się.

12 stycznia, 2009 at 4:29 pm Dodaj komentarz

Her Boss is Mr. Owsiak

WOŚP to ponoć najbardziej rozpoznawana marka w Polsce. Nic dziwnego: pracują dla nich najlepsi. A najlepszych z najlepszych miałem zaszczyt uczyć (wybaczcie rozmiary pliku – warto cytować w całości):

D

..."przyklejać" to "to stick on" po angielsku 😀

11 stycznia, 2009 at 10:31 pm 4 Komentarze

Zrób sobie język

Wikimedia Commons.

Klingoński alfabet. Źródło: Wikimedia Commons.

Niemiecki za trudny, angielski jakiś dziwny, a po polsku nie można się z nikim dogadać? A może już ci się nudzi to, że po polsku i po angielsku porozumiewają się wszyscy dokoła?

Jest na to prosta rada: języki sztuczne. Kto powiedział, że trzeba się uczyć czegoś, co ktoś już wymyślił…?

Najsłynniejszym chyba przykładem sztucznego języka jest esperanto (język stworzony przez Polaka, Ludwika Zamenhofa). Od tego czasu powstało wiele sztucznych języków – niektóre przeznaczone do komunikacji międzyludzkiej, inne służące głównie programistom komputerowym.

Ciekawym przykładem języka sztucznego jest Basic English – język angielski w uproszczonej wersji. 800 słów – tyle wystarczy, by posługiwać się tym językiem. Przyznam, że kusi mnie, by taką listę sporządzić na własne potrzeby i uczyć się wielu, wielu innych języków.

Ale to wszystko wydaje się mocno teoretyczne. Jak nauka języka może skorzystać na znajomości języków sztucznych? Czy to nie zbyt wiele zachodu – czy nie dodajemy sobie tylko pracy, poznając – oprócz rzeczy tak opornych, jak gramatyka angielska – również konstrukcje dziwne, niepopularne i nieprzydatne?

Niekoniecznie. Jest kilka powodów, dla których języki sztuczne mogą okazać się przydatne w nauce tych prawdziwych. Krótko:

  • Wzrasta tolerancja na „dziwność”. Im więcej poznamy niedodziennych konstrukcji, tym mniej będą nas frustrować zawiłości niemieckiej czy innej składni.
  • Poprawia się znajomość struktur. Nie zawsze łatwo jest wyjaśnić, czemu języki dobrze znane układają się tak, a nie inaczej. Jeśli używamy do tego języka sztucznego, struktury wydają się bardziej egzotyczne, a więc bardziej widoczne. Pewna wykładowczyni na uniwerku używała klingońskiego do tego celu – działało 🙂
  • To szansa dla naszej kreatywności. Widzimy, że nie zawsze słowa muszą układać się tak, jak każe tradycja i zwyczaj – że możliwe są inne kombinacje. Przydaje się osobom szukającym twórczej strony języka – pracującym w reklamie, dziennikarzom, pisarzom…
  • Jesteśmy w dobrym towarzystwie. Języki sztuczne z reguły gromadzą wokół siebie pasjonatów. To ludzie, których fascynuje słowo i język – pomogą nam w nauce sztucznego języka, i być może staną się dobrymi kompanami do rozmowy. Lepsze to, niż zajęcia z angielskiego, na których wszyscy się nudzą…!

Jeśli zatem szukacie wyzwania i pasjonują was języki – może zaczniecie tworzyć kolejny? Powodzenia.

3 stycznia, 2009 at 5:18 pm Dodaj komentarz

Proszę o uwagę

„Attention span” – okres czasu, w którym nasza uwaga jest skupiona na czymkolwiek – to około 20 minut…
Krócej niż to dawniej bywało – ale mimo wszystko jesteśmy w stanie spędzić dwie godziny oglądając film, i nie przegapić prawie niczego.
Wniosek?
Twoja uwaga zależy od tego, na czym ją skupiasz. Jeśli będzie to ciekawy film, może nawet dwie godziny. Nudny psychologiczny eksperyment – góra 20 minut…
Więc dlaczego nauka języków tak często przypomina eksperymenty, a tak rzadko – filmy?

2 stycznia, 2009 at 1:44 pm Dodaj komentarz

Kolejny przełomowy wpis, tak. Jasne :)

Czego się nauczyłem w 2008:

– że plany na przyszłość to jedno, a gotowość na niespodzianki – to coś o wiele cenniejszego.
– że gitara jest piękną, lecz wymagającą kobietą, której należy poświęcać sporo czasu i uwagi.
– że to, co wydaje ci się najbardziej irytujące w ludziach, jest czasami podstawą ich charakteru.
– że jeśli nie spytam, to nigdy się niczego nie dowiem.
– że „powinniśmy pójść w miasto.
-że można być w „zaawansowanym” wieku i dalej dawać czadu.

Czego chcę się dowiedzieć w 2009:

– „dlaczego” (bo „jak” to czasami za mało),
– jak dogadać się po niemiecku,
– jak korzystać z szans, które może nie są najważniejsze, ale zdarzają się,
– jak destyluje się alkohol (serio!),
– czy nie jest za późno na niektóre rzeczy.

A wy?

1 stycznia, 2009 at 11:59 pm Dodaj komentarz

Klootko, ale do rzeczy

Koncert wczoraj w Hipnozie: trzy zespoły. Muariolanza byłaby konkretna i przemyślana bez „frontmana,” którego głównym wkładem w wieczór było noszenie czerwonego garniturka, psucie fajnych kawałków przeszkadzajkami i zasłanianie nam widoku w późniejszej części koncertu. Grrr.

Whip zaczął się dziwnie, a my byliśmy głodni, więc zdezerterowaliśmy na dół i wróciliśmy, posileni i zdeterminowani, na ostatnią (najfajniejszą) część koncertu.

I Am Kloot to ponoć kumple cytowanych wcześniej panów z Elbow. Dziwnym nie jest: w mieście takim, jak Manchester, ludzie mocni i mądrzy powinni trzymać się razem. A że Kloot są mocni i mądrzy, przekonaliśmy się wczoraj. Teksty i wokal trochę knajpiane i niewesołe, ale (o ile można to ocenić po paru zaledwie wizytach w Manchesterze) nieudawane i prawdziwe.

Poniżej „Proof” jedna z bardziej znanych piosenek. Facjata na teledysku należy do Cristophera Eccleston’a, znanego m.in. z roli w serialu „Doctor Who.” Oryginalny tekst tutaj.

Proof – I Am Kloot

Hej – może jeszcze jeden drink
ktoś kiedyś dał mi cynk
że bezmyślnie żyć się da

No – weź opowiedz jeszcze raz
że to nie był kiepski czas
choć na pewno wiem to ja

Wypas, nasz hotelowy korytarz,
książkę możesz poczytać,
bo widoków w oknach brak

Hej – może jeszcze parę słów
może przyjrzę ci się znów
Bo bez ciebie – głupio tak

10 listopada, 2008 at 9:40 am 1 komentarz

Prezydent wszystkich (albo w każdym razie połowy) Amerykanów

Wszyscy dzisiaj piszą tylko o tym. A ci, których to interesuje, bawią się nie gorzej niż przy nocy oskarowej – czy to naprawdę musi być o tak nieprawdopodobnych porach? Koniec zmagań i ponad dwóch lat kampanii. Wybory prezydenckie w USA.

Frekwencja dopisuje, więc podejrzewam, że powtórzy się (na większą skalę) polski scenariusz: ludzie, którzy w „normalniejszych” okolicznościach nie ruszaliby się ze swoich sof i kanap, podniosą tyłki i pójdą odspawać od stołków Republikanów (bo wybiera się dziś też przedstawicieli obu izb Parlamentu, choć nie cały skład obu izb zmienia się). Cieszyłbym się. GoBama!

Parę linków do serwisów (anglojęzycznych, rzecz jasna), oferujących wieści z pierwszej ręki:

Oto CNN,

A oto NPR.

4 listopada, 2008 at 9:49 pm Dodaj komentarz

Older Posts Newer Posts


Share this Blog